Samochodem po Podhalu
Wybierając Zakopane lub jego okolice jako cel urlopowego wyjazdu stajemy zazwyczaj przed decyzją, jakim środkiem transportu tam dotrzemy. Choć władze miasta starają się jak mogą, by zachęcić turystów do korzystania z komunikacji zbiorowej, ostatecznie i tak większość osób dociera tu samochodem. Takie rozwiązanie ma i wady, i zalety. Przyjrzyjmy im się więc nieco bliżej, aby już na miejscu uniknąć niemiłych niespodzianek i wykorzystać maksymalnie korzyści, jakie daje nam poruszanie się po Podhalu samochodem.
Zalety
Choć proekologiczne środowiska biją na alarm w każdym szczycie sezonu, a kwestia zanieczyszczenia powietrza z powodu zbyt intensywnego ruchu samochodowego wraca jak bumerang, przyznajmy – samochodem będzie nam często łatwiej. Nie będziemy zależni od kapryśnych kierowców busów, którzy nie zawsze jeżdżą zgodnie z rozkładem. Nie będziemy musieli przerywać spotkania, lub zbyt wcześnie schodzić ze szlaku, by zdążyć na ostatni wieczorny kurs busa – spóźnienie grozi słonym rachunkiem za taksówkę. Dotrzemy także w miejsca trudno lub w ogóle niedostępne dla niezmotoryzowanych. I, przy odrobinie szczęścia jednak zaoszczędzimy czas. Mimo korków i długiego poszukiwania miejsc parkingowych i tak będziemy szybciej. Szczególnie można polecić tę opcję poza szczytem sezonu. W tzw. sezonie wysokim, szczególnie w zimie przy intensywnych opadach śniegu, przyjemność stania w gigantycznym korku raczej nas nie ominie. Tak jednak nie jest zawsze, a wtedy to my będziemy decydować, o której wyjść z domu, zamiast dostosowywać swój plan dnia do jadącego raz na dwie godziny busa. Nie sposób pominąć też kwestii komfortu, w samochodzie nikt nie będzie z przymusu zajmował „miejsca stojącego”, ryzykując obrażenia w razie wypadku i ciesząc się, że w ogóle zmieścił się w przepełnionym pojeździe.
Uroki Zakopianki
Najpopularniejsza droga na Podhale prowadzi tzw. Zakopianką. Jest to trasa prowadząca z Krakowa do Zakopanego. Około 100 km drogi w większości dwupasmowej, wijącej się po falującym terenie, bardzo atrakcyjnym widokowo przy pięknej pogodzie. Jest ona od lat przebudowywana i udoskonalana, co powoli czyni ją bardziej przyjazną kierowcom. Z każdym nowym węzłem, wiaduktem, czy dodatkowym pasem czas przejazdu skraca się o cenne minuty. Największym sukcesem jest przebudowa mostu w Białym Dunajcu, blokowana przez długie lata przez osobę prywatną, która nie chciała pozbyć się swojej ziemi. Dziś gigantyczne korki w tym miejscu odchodzą w zapomnienie. Podobnie rozbudowa węzła w Poroninie, miejscowości sąsiadującej z Zakopanem, przyniosła wiele dobrego. Nadal jednak droga ta ma po prostu zbyt małą przepustowość w porównaniu z ogromną liczbą samochodów zmierzających w stronę Zakopanego. W szczycie sezonu, w popularnych terminach urlopów, podczas tzw. długich weekendów – kierowcy stoją w wielokilometrowych korkach, a przejechanie trasy nie trwa ani półtorej godziny, ani dwie, tylko np. pięć. Podobnie dzieje się, gdy pada deszcz lub sypie śnieg. Istnieje alternatywny odcinek drogi, który często wybierają zdesperowani kierowcy – przez Czarny Dunajec. Wymaga on pokonania większej ilości kilometrów (dokładnie 10), wjazd do Zakopanego następuje od strony Kościeliska, a nie Poronina, ale często, mimo to, czas przejazdu jest krótszy.
Pora zaparkować
Gdy w końcu dotrzemy do Zakopanego, najprawdopodobniej bez problemu znajdziemy miejsce parkingowe obok swojego miejsca zamieszkania – hotelu, pensjonatu, czy kwatery. Bardzo różnią się standardem, jak i zasadami odpłatności. W niektórych hotelach parking jest gratis, albo wliczony w cenę promocyjnej oferty, w innych jest zawsze płatny. Są hotele jak Murowanica, gdzie goście mają do dyspozycji podziemny dwupoziomowy garaż z ogrzewanym podjazdem, ale np. w mającym dwie gwiazdki więcej hotelu Aries parkuje się na niezbyt dużym, wysypanym żwirem placyku przed hotelem, co bywa uciążliwe przy obfitych opadach śniegu lub deszczu. Ogólnie jednak miejsce dla naszego samochodu zawsze się znajdzie. Schody zaczynają się w momencie, kiedy chcemy opuścić miejsce noclegu i znaleźć parking w mieście lub przy wejściu na szlak turystyczny. Omówimy więc tutaj krótko oba tematy.
Parkingi w mieście
Jeżeli Zakopane wydaje nam się zbyt dużym kurortem by pokonywać jego uliczki spacerem – co dla miejscowych jest oczywistością – i koniecznie chcemy dojechać do centrum miasta, musimy udać się na parking w pobliżu Krupówek. Duże place znajdują się przy skrzyżowaniu Alej 3 Maja i Kościuszki. Są płatne – pierwsza godzina kosztuje złotówkę, każda kolejna 2 zł. Podobny cennik obowiązuje na parkingu w pobliżu Wielkiej Krokwi na ul. Bronisława Czecha, za to na parkingu pod Gubałówką przy ulicy Szkolnej – 15 zł za cały dzień i 3-4 zł za pojedynczą godzinę. Oprócz tych parkingów znajdują się także liczne prywatne, mniejsze, bywają też darmowe, jak popularny przy ulicy Powstańców Śląskich, skąd niedaleko już na Dolne Krupówki. Generalnie jednak, w szczytowych momentach sezonu miejsc po prostu brakuje. Dotyczy to także parkingów przy popularnych marketach, „Biedronkach”, przeznaczonych tylko dla ich klientów. Zwrócić tu musimy uwagę na jedną ważną rzecz – mafie parkingowe. Pomysłowi pracownicy co sezon mają nowy sposób wyłudzania pieniędzy od turystów, ich ofiarą padają najczęściej ci z zagranicy. Zdarzały się już przypadki, że w momencie, kiedy klient parkingu udawał się do parkometru, by kupić bilet, obsługa robiła zdjęcie samochodu bez biletu za szybą i wystawiała „mandat” w wysokości 50 zł. Gdzie indziej parkingowi oprócz opłaty z parkometru życzyli sobie 5 euro za pomoc w znalezieniu wolnego miejsca. Władze miasta grożą rozwiązaniem umów najmu z nieuczciwymi dzierżawcami parkingów, karzą ich grzywnami, ale w praktyce…przyjdą kolejni i będą mieli nowe pomysły. Jedyne, co nam pomoże, to twarda postawa, sięganie natychmiast po telefon ze słowami „dzwonię na policję” – choć z drugiej strony nie pomoże nam to znaleźć upragnionego miejsca do parkowania. Niektórzy wolą więc zapłacić i mieć święty spokój. A najlepiej, w obrębie miasta poruszać się piechotą, busami, komunikacją miejską, czy taksówką – korporacji jest kilkanaście.
Parkingi przy szlakach
Zaczniemy od bardzo popularnego parkingu powyżej Ronda im. Św. Jana Pawła II na drodze do Kuźnic. Powyżej ronda panuje zakaz poruszania się samochodem, ale nie dotyczy on chętnych do parkowania na dużym placu po lewej stronie ulicy Przewodników Tatrzańskich, naprzeciwko Księżówki. Z uwagi na lokalizację cieszy się on dużą popularnością, choć system płacenia nerwy niejednego naraził na szwank. Na parkingu nie da się bowiem płacić kartą, najwyższy nominał, jaki przyjmuje automat to 50 zł, a opłata dzienna wynosi 25 zł. Wielu kierowców bezradnie szuka więc miejsca, gdzie można by rozmienić banknot stuzłotowy, bo nie może wyjechać z parkingu. Jeśli chcemy tam zaparkować, warto mieć to na uwadze i przygotować rozmienione pieniądze zawczasu.
Pozostałe parkingi znajdujące się przy wejściach na szlaki, tuż przy granicy Tatrzańskiego Parku Narodowego to: Kiry(Dolina Kościeliska), Dolina Małej Łąki, Wierch Poroniec, Wierch Poroniec Kaniówka (czynny sezonowo od 29 kwietnia do 30 września) – te mają jednakowy cennik, który obejmuje opłaty jednodniowe w wysokości 10 zł za motocykl, 25 zł za samochód osobowy i 50 zł za autokar. Droższe są parkingi na Łysej Polanie i Palenicy Białczańskiej, gdzie ceny wynoszą odpowiednio 10, 30 i 60 zł. Z kolei ten na Jaszczurówce jest bezpłatny. Problemem jest znalezienie miejsca na wspomnianych parkingach w szczycie sezonu. Bardzo często zdarza się, że już około godziny 8-9 rano policja zawraca samochody z drogi łączącej Zakopane z Wierch Porońcem i Palenicą Białczańską, czyli w stronę Morskiego Oka. Po prostu nie ma gdzie zaparkować, samochody stoją na poboczu drogi już kilka kilometrów przed miejscowością Wierch Poroniec. Kiepski to początek wycieczki w góry, maszerować kilometrami wzdłuż drogi bez pobocza i sunących w korku pojazdów. Jest to wręcz niebezpieczne, biorąc pod uwagę fantazję, z jaką radzą sobie w korku kierowcy busów, wymijający raz lewą stroną, raz prawą, byle jak najszybciej zakończyć kurs i wziąć kolejnych pasażerów. I to jest sytuacja, kiedy zdecydowanie lepiej jest zdać się na ich usługi. Będzie ciasno, duszno, być może trzeba będzie jechać na stojąco, bus ruszy na dworcu w Zakopanem i będzie ignorował kolejne przystanki, chyba, że ktoś zapragnie wysiąść wcześniej – ale przynajmniej mamy szansę dotrzeć do upragnionego celu. Z drugiej strony samochód daje swobodę, wieczorem nie musimy zbiegać ze szlaku w panice, że odjedzie nam ostatni bus i czeka nas powrót taksówką za minimum 200 zł. To prawda, jednak może pocieszy nas fakt, że na terenie TPN-u i tak nie wolno od 1 marca do 30 listopada spacerować po zmroku, a ostatnie busy odjeżdżają już w ciemnościach. W zimie jest nieco inaczej, szlaki są dostępne po zmierzchu i wtedy samochód faktycznie może być wybawieniem.
Korki
Wybierając się na Podhale samochodem musimy posiadać jedną bardzo ważną cechę charakteru – cierpliwość. Przy słonecznej pogodzie mając samochód możemy poznać przepiękne widokowo trasy (piszemy o nich w tekście „Wycieczki widokowe wokół Zakopanego”), zwiedzić w krótkim czasie wiele miejscowości, a także łatwo przemieścić się między jednym a drugim wyciągiem narciarskim, czy termami. Jednak opady śniegu, czy deszczu ze śniegiem czynią na drogach piekło. Nie wie nic o korkach mieszkaniec stolicy, który nie pokonywał głównej drogi Bukowiny Tatrzańskiej w czasie trzech godzin. Trudno znaleźć na to jakąś radę poza jedną – zostawić samochód w miejscu noclegu i odpuścić sobie eksplorowanie oddalonych znacznie od niego miejsc. W takich sytuacjach również przesiadka do busa da niewiele. Zdarza się, że kierowcy po prostu wysiadają z pojazdów i na poboczu rozpoczynają przyjazną pogawędkę przy „dymku” – po co się mają denerwować czymś, na co nie mają wpływu. Drogi na Podhalu są wąskie, ale jak mają być szerokie, skoro wokół same góry, a na ich stokach prywatne działki z domkami, dnem dolinek wszędzie płyną potoki, a ostatecznie nawet na szerokiej drodze ruch może zatamować ciągnik, wóz konny, albo… stado owiec.
Zdajemy sobie sprawę, że jednoznacznej odpowiedzi na pytanie ”lepiej poruszać się samochodem, czy nie?” – po prostu nie ma. Być może w przyszłości władze regionu podejmą działania zmierzające do tego, aby wszystkim było wygodniej. Rozbudują transport publiczny, wprowadzą dogodne połączenia transgraniczne, a jednocześnie wybudują parkingi na obrzeżach miasta. Na razie nikomu nie jest zbyt wygodnie, a o tym, którą opcję wybierzemy, zdecydujmy biorąc pod uwagę plan naszego pobytu, sprawność ruchową i wytrzymałość na zmienną pogodę, a nawet zasoby cierpliwości. Mamy nadzieję, że wskazówki zawarte powyżej pomogą każdemu dokonać właściwego wyboru.
Anna Markiewicz